Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

oddać szefowi. Usłuchał, a wróciwszy, nie polecił mi, ku zdumieniu, wejść do gabinetu, lecz wskazał puste krzesło.
— Czy Mr. Murphy odczytał moją kartę? — zapytałem.
Yes — kiwnął.
— Cóż kazał powiedzieć?
Nothing.
— Nic? Zna mnie przecież!
Well!
— Poza tem sprawa moja jest nietylko nader ważna, ale nagląca. Wejdź pan i zamelduj, że ja proszę o natychmiastowe przyjęcie.
Well!
Odwrócił się sztywno i znikł za drzwiami gabinetu. Po chwili wrócił, nie spojrzał na mnie nawet, tylko podszedł do okna i patrzył spokojnie przez szybę.
— No, cóż powiedział Mr. Murphy? — zapytałem, zbliżając się do niego.
Nothing.
— Znowu nic? Nie pojmuję! Czy pan aby naprawdę wykonał moje polecenie?
Odwrócił się szybko i rzekł:
— Próżne gadanie, sir! Mam pilniejszą robotę, niż głaskanie pańskiej babskiej ciekawości. Mr. Murphy po dwakroć obejrzał pańską wizytówkę i nic nie powiedział. To ma znaczyć, że musi pan czekać, jak każdy inny, na swoją kolej. Siadaj pan i zostaw mnie w spokoju!