Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

sam dał się zwieść wyrafinowanemu oszustowi — zaprzepaścił znaczny majątek. Publiczne ujawnienie tych faktów musiało go, jako adwokata, zmiażdżyć doszczętnie.
Byłem przeświadczony, że Tomasz i Jonatan Melton wciągnęli do współpracy Harry’ego. Dlatego nie pominąłem go w opowiadaniu. Dokładnie opowiedziałem wszystko, co wiedziałem i co przeżyłem z tą trójką. Trwało to oczywiście dosyć długo. Adwokat mi ani razu nie przerywał. Nawet gdy skończyłem, siedział jeszcze długo w milczeniu, wpierając nieruchome spojrzenie w kąt pokoju. Potem podniósł się, kilkakrotnie przemierzył gabinet nerwowemi krokami, i, zatrzymując się przede mną, zapytał:
— Sir, wszystko, co słyszałem, jest prawdą, jest istotnie prawdą?
— Tak.
— Wybaczy pan to pytanie! Widzę, trudno zresztą nie widzieć, że jest zbyteczne, ale słowa pana, które brzmią tak fantastycznie dla mnie, posiadają o wiele większe znaczenie, niż pan sobie może wyobrazić.
— Mogę sobie wyobrazić — chodzi o pańską renomę, o przyszłość, może nawet o majątek pana.
— Naturalnie, że o majątek również. Jeżeli się okaże, iż pan się nie omylił, wówczas, nawet bez przymusu, całym swoim majątkiem powetuję straty z mojej winy wynikłe dla prawdziwych spadkobierców. A niestety, aż nazbyt wiem, że wszystko, co oddałem oszustowi, jest na zawsze stracone.