Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

śladu Meltonów, a skoro odnajdę, niełatwo dam go sobie wydrzeć.
— Czy nie należałoby śledztwa powierzyć raczej tajnej policji? Mógłby pan popełnić błędy, które tylko utrudnią pracę detektywom.
— Tak pan sądzi?
— Tak. Jesteś sir wyśmienitym myśliwym, lecz wytropienie zwierzyny, a odszukanie trzech tak wyrafinowanych przestępców, to dwie całkiem różne rzeczy.
— Hm! Pańskie pouczenie brzmi tak przygniatająco, że zaniecham wszystkiego, co mogłoby przeszkodzić panom detektywom. Kiedy właściwie wyjechał stąd wrzekomy Small Hunter?
— Przed dwoma tygodniami.
— A więc w tym samym czasie, kiedy szef pańskiego biura otrzymał urlop. W jakim hotelu mieszkał Hunter?
— W żadnym. Odnajmował od pewnej wdowy bardzo ładne mieszkanko niedaleko stąd. Nie wychodził prawie nigdy z domu — odwiedzał mnie tylko w wypadkach koniecznych.
— Czem uzasadniał swoje postępowanie?
— Studjami języka indyjskiego, co go całkowicie pochłonęło.
— A więc nie obcował z nikim?
— Z nikim. Wdowa, Mrs. Elias, mieszka na parterze o pięć domów stąd. Byłem tam kilkakrotnie i zawsze go zastawałem zatopionego w obcych księgach,