Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

Melton. Jest teraz w drodze do Mocnego Wichru, wodza Mogollonów. Później pani doń pojedzie i spotkacie się na Jasnej Skale. Czy tak?
Zerwała się z krzesła i zawołała:
— Kto panu zdradził? Kto panu powiedział?
— Pani sama.
— Ja... ja...?
— Tak. Przypomnij pani sobie własne słowa: — Ten Shatterhand to osioł. Z przyjemnością spłatam mu figla. — Jest mi bardzo miło, że gotowała pani sobie taką rozrywkę i spłatała mi takiego figla. Nigdybym nie pragnął lepszego!
Patrzała na mnie nieprzytomnie i wybełkotała:
— Ja, ja... nie pojmuję pana...
— Muszę więc pani pomóc. Czy wie pani, komu przecięłaś pęty?
— Przecież Meltonowi?
— Nie. Wszak widziała go pani przed chwilą. Była pani tak łaskawa i — niech mnie pani dobrze zrozumie — uwolniłaś mnie z więzów.
— Pana — — pana?
— Tak. W dodatku palnęłaś głupstwo, którego miałaś się wystrzegać. Jonatan Melton, główny sprawca przestępstwa, uciekł z całym majątkiem. Tylko pani wiedziała, dokąd. Sprowadziłem do pani jego ojca, ale zaraz potem wyniosłem go gdzie indziej, sam zaś kazałem się związać i położyć na jego miejscu. Wiedziałem, że sennora przyjdzie, gdyż spostrzegłem pani po-