Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

przyjrzeć się naszej zagładzie. Musiała, jako małżonka wodza, przyzwyczaić się do konnej jazdy, skoro tak szybko nadążyła. Jaką nienawiścią musiała ku nam pałać, jak płomienną, nieprzepartą nienawiścią! Skorobyśmy tu polegli, Jonatan miałby ręce rozwiązane. Szczęśliwie się złożyło że wyszło nam paliwo. Gdyby mogło starczyć do rana, pozostałbym na miejscu, nie przeczuwając, że śmierć czyha wpobliżu.
Wszyłem się w zagajnik, podniosłem, aby szybko biec i wyprzedzić oboje wywiadowców. W pewnej odległości zatrzymałem się i czekałem na nich w miejscu, które musieli wyminąć.
Niebawem usłyszałem chrzęst gałęzi; zbliżali się oboje. Schyliłem się i przepuściłem ich naprzód, aby iść za nimi. Doszli na trzydzieści kroków do naszego ogniska, które tymczasem już prawie zupełnie wygasło. Rozdzielili się, aby sobie nawzajem nie przeszkadzać. On odsunął się nieco na lewo ode mnie, Judyta zaś na prawo. Musiałem schwytać przedtem jego, a później ją.
Skradałem się za nimi zboku i zbliżałem szybko, nie mogłem jednak uniknąć lekkiego szmeru, który obudził czujność Yuma. Zatrzymał się i jął nasłuchiwać. Stanął w pozycji dla mnie nader dogodnej. Jeden skok, a trzymałem go za gardło i dwukrotnie, trzykrotnie uderzyłem rączką rewolweru w skronie, poczem pozwoliłem mu runąć. Póki trwał w omdleniu, nie mógł nam szkodzić.
Teraz przyszła kolej na „damę“. Mogła się łudzić, że jest bezpieczna, gdyż z tamtej strony góry