Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

o podobnej squaw. Należy ją zgładzić, podobnie, jak się tępi grzechotniki.
— Tylko nie to! — rzekłem. — Mimo wszystko, jest kobietą. Pozwolimy jej umknąć. Wiemy już, jak się rzeczy mają. Czy wyruszymy natychmiast?
— Nie pojmuję ciebie. Co się stanie z Yuma? Czy nie damy im żadnej nauczki?
— Tych już nic nie potrafi nauczyć. Czas nagli. Musimy pędzić. Przywiążcie Meltona do rumaka.
— A ta sennora, która się mieni „damą“? Nie do wiary, żeby mimo...
— Poczekaj! Przytroczcie tylko Meltona do siodła, a potem sprowadźcie mego konia.
Uspokoiło go to, że zostałem przy Judycie. Wnosił stąd, że nie ujdzie kary. Wziąłem pół lassa, którego drugą połowę odcięła, i przywiązałem jej ręce do ciała, poczem zawiesiłem u siodła broń i dosiadłem konia.
— Tak, teraz podajcie mi naszą dobrą przyjaciółkę. Skoro tak chętnie z nami przebywa, przeto wezmę ją w objęcia.
Emery i Winnetou uchwycili ja, aby podnieść do góry. Wówczas zaczęła krzyczeć na całe gardło. Położyłem ją wpoprzek konia; pozostali skoczyli w siodła. Winnetou uchwycił cugle rumaka Meltona i — popędziliśmy wzdłuż skały, a potem na równinę, po której hulał wicher mroźny. Z nieba zwisały ciężkie obłoki. Noc była ciemna, choć oko wykol, aliści Winnetou był przewodnikiem, na którym można polegać.