jeszcze coś! Może macie kęs lub dwa kęsy mięsa? Od wczorajszego rana nie miałem nic między zębami. A biedaki chcą się potrudzić, a jakże! Obejrzyj tylko, sir!
Otworzył usta i pokazał wspaniałe uzębienie.
— Może pan dostać również mięsa. Proszę, Emery, odkraj spory kawał!
Kawał suszonego mięsa, przeszło dwufuntowej wagi, znikł między zębami Dunkera w ciągu krótkiej chwili. Ten dopiero był głodny! Rękami zaczerpnął wody ze źródła, wypił i rzekł, mlaskając językiem:
— To mi dogodziło! Nie sądziłem, że tak rychło jeść będę. Na pustkowiu, bez broni, którąby można było upolować zwierzynę, — to zła sytuacja, bardzo zła, messurs! Nie wiem, czy się wam coś podobnego przytrafiło. To szczęście, to prawdziwe szczęście, że was spotkałem, i nietylko dla mnie, ale i dla reszty schwytanych. Tylko panowie potrafią ich wydobyć!
— Cóżto za ludzie?
— Co za ludzie? Hm, sir, zdziwicie się, bardzo się zdziwicie!
— Powiedzcie wreszcie! Muszę wiedzieć, muszę wszystko wiedzieć!
— Dowie się pan, master; oczywiście, że się dowiesz, — to się samo przez się rozumie. Ale kiedy kto czyta piękną książkę, nie zaczyna jej od środka, ani od końca. Wszystko musi mieć swój porządek, sir! A zatem, siedziałem w forcie Belknar przy szklance mintjulep — powiadam wam, jest to najdelikatniejszy
Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.