tutaj, napoiłem konia i zamierzałem ruszyć dalej, gdym was ujrzał, Tak, teraz wiecie o wszystkiem!
— Jak długo pan jechał?
— Może z trzy godziny.
— Sądzi pan, że cię ścigają?
— Yes, sir! Oczywiście, że mnie ścigają. Jeśli im nawet na mnie nie zależy, to bądź co bądź rumak, którego porwałem, jest tak cenny, że nie będą szczędzili trudów, aby go odzyskać.
— Ścigający pędzą w trop za panem. Przybędą, ale wieczorem. Słońce już teraz skryło się za widnokręgiem, a w ciemnościach czerwoni nie rozeznają śladów. Jednakże nio będziemy zwlekać. Jedziemy do Jasnej Skały
— Well, jadę z wami!
— Nie mogę tego od pana wymagać. Bądź zadowolony, żeś stamtąd umknął. Zuchwałością byłoby wracać.
— Już nie teraz, sir! Skoro Old Shatterhand i Winnetou są przy mnie, mogę się na wszystko ważyć. Jadę z wami! A może chcecie rozpowiadać o Długim Dunkerze, że się uląkł garstki Indjan?
— To, co słyszałem o panu, nie pozwala posądzać cię o tchórzliwą duszę.
— Tak? Więc mówią o mnie nieźle? To mnie, starego urwisza, bardzo cieszy! To mi raduje serce! Jadę z wami i możecie się ważyć, na co wam się żywnie podoba. Ja będę przy was, sir! Ale nie podążymy dro-
Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.