— A więc pozwól mi odejść! Opowiem swoim braciom, co im radzisz.
— Poczekaj chwilę! Odkąd to czerwoni wojownicy nie wstydzą się być niewolnikami kobiety, białej squaw?
— Nie jesteśmy jej niewolnikami!
— Jesteście nimi. Dla jej sprawy zadzieracie z trzema znakomitymi wojownikami, którzy, jak wiadomo, mogą was pogromić, skoro tylko zechcą. I dla tej kobiety bierzecie w obronę ludzi, którzy są złodziejami i mordercami i nawet nie należą do plemienia czerwonych! Zasługujecie na głęboką pogardę.
Oczy Yuma błysnęły gniewem. Opanował się jednak i rzekł:
— Biała kobieta była squaw naszego wodza, dlatego jej służymy.
— Jacyż to czerwoni wojownicy służą squaw swego wodza, a tem bardziej po jego śmierci? Mój brat niech opowie swoim towarzyszom, co Winnetou o nich pomyśli, jeśli będą dłużej bronić białej kobiety i jej obu przyjaciół. Schwytaliście młodego białego naszego towarzysza, zabraliście nam konie, napadliście na nas wczoraj wieczorem, aby schwytać i zabić, — to wszystko woła o pomstę, która was niechybnie spotka, jeśli się nie zgodzicie na pojednanie.
— Czego żąda od nas Winnetou?
— Naszych koni, młodego człowieka, o którym wspomniałem, i obu białych, którzy mieszkają u squaw w pueblo.
Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.