— A więc zna pani właściwe nazwisko swego narzeczonego?
Odpowiedziała, ale dopiero na ponowione zapytanie:
— Czy muszę panu odpowiedzieć?
— Nie musi pani — może się pani nawet wyprzeć. Ale prędzej dojdziemy do zgody, jeśli wyzna pani prawdę. Chyba się pani nie wstydzi?
Nie zarumieniła się, nie zbladła. Odparła z uśmiechem:
— Powiedziano mi, że nie powinnam się was wstydzić, ani lękać. Nie jesteście dla nas niebezpieczni. Dlatego bez lęku mogę panu oświadczyć, że znam nazwisko swego narzeczonego.
— Jonatan Melton, a jego ojciec nazywa się Tomasz Melton, nieprawdaż?
— Istotnie.
— A stryj?
— Harry Melton.
— Czy wie pani, gdzie przebywa teraz Harry Melton?
— Wie pan o tem o wiele lepiej, niż ktokolwiek. Wszak to pan go zakłuł.
— Kto pani powiedział?
— Jego brat. Człowiek tak porywczy, jak pan, może się wszystkiego dopuścić, nawet morderstwa dla rabunku.
— Hm. Uważa mnie pani za gwałtownika?
— Naturalnie — mam wszelkie po temu powody. Czy pan nie kazał mnie kiedyś schłostać?
Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.