Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

jedynie otwory w dachach. Zanim się przeto oparło stopę na podłodze, można było dostać dziesięć kul, albo dźgnięć nożem. A przedtem jeszcze czekała nas przeprawa z lassem. Prawdopodobnie niebo będzie usiane gwiazdami. Jakże łatwo przy blasku gwiazd można nas, wiszących, dostrzeć z dołu! A wówczas „ustrzelonoby“ nas, tak jak naprzykład na ptasiej łące w Tiegelhausen, lub Pffannenstadt rok rocznie w pięknę porę letnią bractwo kurkowe „strzela“ drewnianego ptaka.
Skoro wyjaśniłem swoje obawy Apaczowi, uśmiechnął się i rzekł:
— Mój brat ma wielkie mniemanie o mężczyznach, którzy znajdują się w pueblo. Yuma strzegą wylotu cieśniny. Czy w mroku?
— Nie. Na pewno rozniecą ogień. Muszą się każdej chwili spodziewać naszego podejścia. W ciemności mogłoby się nam powieść, ale nie przy ognisku.
— Będą zatem siedzieć przy ognisku. Blask jego tak Yuma oślepi, że nie zobaczą, co się dzieje na górze, na ciemnej skale. Nie spostrzegą nas.
— Ale co będzie, jeśli Meltonowie, a może też Judyta, siedzą w ciemnościach na górnej platformie? Stamtąd łatwo nas zauważyć.
— Mój brat niech nie zapomina, że oni przypuszczają, iż czuwamy tutaj. Skupią zatem uwagę na wejściu do cieśniny. Pocóżby mieli gapić się na ścianę skalną?
Musiałem przyznać rację, co i mnie samego uspokoiło. Miałem skrupuły, albowiem wiedziałem, że