Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przerzucimy ich przez krawędź na pierwszy taras. Prędzej, prędzej!
Natychmiast obaj zlecieli nadół. Tam nie mogli nam szkodzić. Czem prędzej zwróciliśmy się ku otworowi. Sterczała w nim głowa, głowa Jonatana Meltona, stojącego na drabinie i badającego powód alarmu. Widząc, że się doń zbliżamy, zawołał głosem najwyższego przerażenia:
— Winnetou i Old Shatterhand! Do stu par fur djabłów! Są tutaj!
Nie słyszeliśmy nic więcej. Głowa znikła i niepodobna już było schwytać jej posiadacza. Zleciał nadół i ściągnął drabinę, abyśmy nie mogli zejść. Nie powiodło się nam zatem zaskoczenie młodego Meltona. Nas to wszakże nie zmartwiło: był zamknięty w pueblo i nie mógł umknąć.
Krzyki zaalarmowały całe pueblo. Z otworów wyłoniły się kobiety i dzieci. Nawoływały mężów i ojców, którzy zerwali się z miejsca. Jedni stali nieruchomi, stężali ze zdumienia, inni podbiegli do puebla, aby wdrapać się na górę i rzucić na nas. Wówczas Winnetou zwołał swoim gromkim głosem:
— Tak, tu stoją Old Shatterhand i Winnetou! Wojownicy Yuma niech się nie odważą wejść do nas. Skoro zjawią się ich głowy na drabinie, przestrzelą je nasze kule. A także niech nie usiłują uciec przez cieśninę, u wylotu bowiem oczekuje ich pewna śmierć. Squaws wraz z dziećmi niechaj się czem prędzej schronią do swoich legowisk i niech tam ci-