Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

— W przedostatnim pokoju z tej samej strony. Powiedziałem wszystko, co mogłem powiedzieć. A teraz każę przynieść wam broń.
Oddalił się, aby wydać odnośne rozkazy. Własnowolne wydanie broni mogło rozproszyć resztki nieufności. — Nie trzeba chyba podkreślać, że nieustanną uwagą darzyliśmy wejście do mieszkania Judyty. Wszak siedzieliśmy wpobliżu i Jonatan Melton mógł wdrapać się na drabinę i parę kul nam posłać. Muszę dodać, że obaj Indjanie, których rzuciliśmy na niższą platformę, już dawno zeszli nadół i przyłączyli się do swoich towarzyszów. Nie ponieśli więc żadnego uszczerbku.
Przyniesiono broń i złożono wpobliżu nas. Niebawem zostaliśmy sami i mogliśmy pomyśleć o uwolnieniu Vogla i schwytania Jonatana Meltona.
Przedtem odpowiedziałem Englishmanowi, jak to dostaliśmy się do puebla i obezwładnili starego Meltona.
— Majstersztyk! — rzekł. — Sądzę, te nietrudniej będzie dać radę jego synalkowi.
— Nietrudniej? Jestem zdania, że nawet niebezpiecznie, gdyż musimy zejść tędy przez otwór.
— Stanowczo. Co dalej?
— Czy może chcesz iść pierwszy?
— Tak, i to natychmiast!
Od słów chciał przejść do czynów. Odciągnąłem go i ostrzegłem:
— Stójże! Czy nie możesz sobie wyobrazić,