Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.
IV
EMISARJUSZE

Kurt zapytał gospodarza o drogę do Magdeburskiego Dworu, zapłacił i wyszedł. Ujrzawszy, że kapitan udał się w przeciwległym kierunku, nabrał pewności, że nie będzie przezeń zaskoczony.
Dotarł do gospody, wszedł i zamówił piwo. Kelnerka przyniosła bombę. Zdziwiła go radosna mina, z jaką go dziewczyna obejrzała. Spojrzał pytająco na jej ładną buzię.
— Czy nie poznaje mnie pan, panie podporuczniku?
Zastanowił się i przypomniał sobie.
— Do pioruna! Czy to prawda? Czyż nie jest pani Bertą Uhlmann z Bodenheimu?
— Tak, to ja, — roześmiała się radośnie. — Bywałam częsta w Reinswaldenie i widziałam pana niejednokrotnie.
— Ale ja już pani nie widziałem od wielu lat, i dlatego nie poznałem odrazu. Skądże się pani wzięła w Berlinie?
— Jest nas wiele sióstr, to też ojciec kazał mi poszukać służby. Wstąpiłam tutaj, ponieważ gospodarz jest moim dalekim krewnym.

94