— Owszem. Jeśli się nie mówi szeptem. — I z chytrym uśmiechem dodała: — Przyszedł pan w sprawie tego Shawa?
— O tak, ale nikt nie powinien o tem wiedzieć.
— O, umiem dochować tajemnicy! Zresztą, ten człowiek bardzo mi się nie podoba, — tak miłemu zaś ziomkowi, jak pan, chętnie wyświadcza się przysługi.
— Czy mogę obejrzeć pokój dziesiąty?
— Rozumie się.
— Ale tak, aby nikt nie zauważył?
— Niech się pan o to nie kłopocze. Niema na górze nikogo ze służby. Przyniosę panu klucz i wejdzie pan poprostu na górę. Przedostatni pokój jest dziesiąty, ostatni zaś jedenasty.
Odeszła i, wnet wróciwszy, skrycie wręczyła mu klucz. Niebawem dostał się na górę. W sieni nie spotkał nikogo.
Otworzył drzwi pokoju numer dziesiąty i znalazł się w sypialny, w której stało łóżko, szafa, umywalnia, stół, kanapa i dwa krzesła.
Drzwi do sąsiedniego pokoju były z obu stron zamknięte. Otworzył szafę — była pusta. Otwierała się bez szmeru.
Wrócił nadół, niezauważony przez nikogo. Kelnerka podeszła doń, aby odebrać klucz, i zapytała:
— Znalazł pan?
— Tak — skinął.
— Zdaje się, że pan chce podsłuchać kapitana?
— Bardzo tego pragnę. Czy Shaw oddaje klucz, kiedy wychodzi na miasto?
— Nie. Obchodzi się nader tajemniczo ze swe-
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.
96