Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
I
W POTRZASKU

A w pokoju swoim doktór Hilario kroczył niespokojnie tam i zpowrotem.
— Być może, palnąłem dziś największe w życiu głupstwo, — rzekł do siebie. — Zdradziłem swoje tajemnice. Czy wyjdzie mi to na korzyść?
Wtem cicho zapukano do okna. Hilario po powtórnem pukaniu otworzył i wyjrzał. Na dworze stał jakiś mężczyzna.
— Kto tam? — zapytał głuchym głosem.
— Ja stryju, — brzmiała odpowiedź.
— Ach, Manfredo! Już idę.
Hilario otworzył boczną furtkę. Manfredo stał przed nim. Zdawał się już nieraz chodzić tą drogą.
— Nie oczekiwałem ciebie — szepnął doktór. — Czy przynosisz wiadomości?
— Tak. Bardzo ważne.
— Chodź ze mną do pokoju.
W pokoju ciekawie obejrzał bratanka.
— Skąd przybywasz?
— Z hacjandy del Erina.
— Stamtąd? Wszak leży w przeciwnym kierunku. Wysłałem cię do Meksyku, abyś odszukał któregoś z werbowników Corteja.

5