Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest.
— Chce ją pan zakomunikować hrabiemu von Bismarckowi w obecności króla?
— Tak.
— No, jeśli pan tak powiada, to jestem zmuszony pana zameldować. Ale, młody człowieku, zwracam pańską uwagę, że zwichniesz swoją karjerę, jeśli sprawa nie jest tak ważna, jak ci się wydaje. Odpowiedzialność poniesie pan wyłącznie!
— Chętnie — odpowiedział Kurt grzecznym, ale pewnym siebie tonem.
Adjutant znikł w apartamentach Jego Królewskiej Mości; po chwili wrócił. Na jego skinienie Kurt poszedł za nim. Znalazł się wobec obu mężów stanu.
Oczy żelaznego kanclerza ze zdumieniem mierzyły młodego dwudziestopięcioletniego mężczyznę, który ośmielił się domagać dostępu do monarchy w tak niepozornej odzieży.
Z niemniejszym zdziwieniem spoglądał na Kurta król. Ukłoniwszy się z uszanowaniem, młodzieniec oczekiwał z podniesionem czołem odezwania się wysokich przełożonych.
— Zameldowano mi podporucznika Ungera? — zapytał król.
— To ja, Wasza Królewska Mość, — odpowiedział skromnie Kurt.
— Z jakiego oddziału?
— Dotychczas w służbie Jego Wysokości Wielkiego Księcia Hesji, teraz zaś wstąpiłem do huzarów gwardji Waszej Królewskiej Mości.
— Minister spraw wojskowych mówił mi o panu.

105