— Byłem tam, stryju. Udało mi się spotkać jednego z owych werbowników. Powiedział, że Cortejo przebywa w hacjendzie del Erina. Zaciągnąłem się wraz z innymi i wyprawiono mnie do hacjendy.
— Jak zatem przybywasz do Santa Jaga?
— Musisz wyśwadczyć przysługę Cortejowi. Mówiąc między nami, o ile to oczywiście odpowiada twym planom. Otóż chce, abyś mu dał schronienie. Przybył tutaj jako zbieg.
Zdziwienie odmalowało się na twarzy starca. W krótkich słowach powiadomił go Manfredo o fatalnych przygodach Corteja, o zdobyciu hacjendy przez Miksteków, o ukazaniu się hrabiego Fernanda i jego przyjaciół.
— Nie mogę ci wszystkiego dokładnie wyłuszczyć, — dodał — gdyż oczekują mnie towarzysze. Chcę tylko powiedzieć, że przeżyliśmy wiele okrutnych dni, i że z całą pewnością zarządzono za nami pościg. Tylko z trudem uratowaliśmy córkę Corteja, której groziło poważne niebezpieczeństwo.
— A więc i ona jest z wami?
— Tak. Cortejo, sennorita Józefa, Grandeprise, którego ongi wyleczyłeś, i pewien Meksykanin.
— Gdzie Cortejo?
— Wpobliżu klasztoru. Poszedłem naprzód, aby się dowiedzieć, czy skłonny jesteś go przyjąć, wszakże przyrzekłem, że będziesz rad jego przybyciu.
Doktór Hilario przechadzał się zamyślony po celi.
— Co za przypadek! Oczywiście, przyjmę. Przyprowadź Corteja.
Manfredo wyszedł i niebawem wrócił z Cortejem.
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.
6