Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

chowności? Dopuściliśmy go do naszego grona, mimo mieszczańskiego pochodzenia, ponieważ jest Jankesem, a ci nie posiadają szlachty. Ale tak jest zawsze: kto przestaje z hołotą, naraża się na wszystko. Tem bardziej powinniśmy bojkotować tego kolegę Ungera.
— Zdaje mi się, — wtrącił Platen, który poprzednio u majora ujął się za Kurtem, — że między zbiegłym przestępcą a dzielnym oficerem jest drobna różnica.
— Plebejusz zawsze pozostanie plebejuszem, w cywilu, czy w mundurze — to nie stanowi różnicy. Trzeba się postarać, aby jak najrychlej zażądał przeniesienia.
W tej chwili wszedł pułkownik regimentu. Nieczęsto bywał w kasynie. Przychodził tylko wówczas, kiedy pragnął jakąś sprawę służbową załatwić po koleżeńsku. Skoro się więc ukazał, oczekiwano jakiejś interesującej ogół wiadomości.
Pułkownik przysiadł się do starych panów, poprosił o szklankę piwa i obejrzał obecnych, którzy powitali go w postawie służbowej. Podwładni czekali na jego pozwolenie, aby kontynuować rozpoczęte zabawy. Spojrzenie pułkownika padło na Ravenowa, który, chociaż trzpiot, był jego ulubieńcem.
Ach, Ravenow, — rzekł — graj pan partję do końca, ale nie rozpoczynaj nowej.
— Panie pułkowniku, przegrałem, muszę się zatem odegrać, — odrzekł podporucznik.

118