Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

Tam stoi adjutant von Branden. Niech pana przedstawi.
Sądził, że na tem koniec. Wszak wyrażenie słaba pamięć było dlań równie obraźliwe. Wszak ośmieszał się publicznie, udając, że tej obrazy nie spostrzega. Sądził zatem, że incydent jest wyczerpany, i usiadł zpowrotem. Jednakże Kurt nie odszedł i rzekł spokojnie a głośno:
— Pozwoli pan, panie pułkowniku, chcę uczynić uwagę.
— No? — zapytał pułkownik, zwracając nań twarz, zaczerwienioną ze złości i zakłopotania. — Wyrażaj się pan krótko!
— Zwięzłość jest moją właściwością. Nie z własnego popędu opuściłem dotychczasową służbę — to wyższe wpływy umieściły mnie w pruskiej gwardji. Znam jej tradycje, wszelako sądziłem, że panowie koledzy bez gwałtownego oporu pozwolą mnie — który w ostatniej wojnie spełniałem jako oficer haski swą powinność — pójść swoją drogą. Dziś jednak, składając służbowe wizyty, doznałem wręcz oburzającego przyjęcia. Spodziewałem się tedy, że i tu nie będę mile widziany. Nie znoszę niepewności. Muszę wiedzieć, czy się mnie uzna za kolegę, czy nie. I właściwie teraz, od pierwszej chwili, powinno się rozstrzygnąć, czy pójdę swoją drogą bez przeszkód, czy też będę musiał ją sobie wywalczyć. Panie pułkowniku, pan się mnie zaparł! Muszę bezwarunkowo wiedzieć, czy jest to skutkiem słabej pamięci, czy powziętego zamiaru. Zechce pan łaskawie udzielić mi odpowiedzi?

124