Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

Unger, zachowując wciąż pozycję pozornie beztroską, roześmiał się pobłażliwie i odpowiedział:
— Każde dziecko wie. Policzkuje się poprostu, a wówczas nie może dłużej służyć.
— No dobrze! Czy zechce pan odwołać, prosić o wybaczenie i przyrzec nam, że wystąpisz z pułku?
— Śmiechu warte.
— No, więc bierz policzek!
Mówiąc to, rzucił się na Kurta i zamierzył. Ale chociaż ruchy te wykonał błyskawicznie, Unger działał jeszcze szybciej. Lewą ręką odparował cios, w mgnieniu oka chwycił Ravenowa za biodra, podniósł i cisnął na ziemię z taką siłą, że podporucznik jak upadł, tak leżał zemdlony.
Nikt nie przypuszczał, aby ten młody oficer posiadał taką siłę i zręczność. Przez chwilę panował w pokoju nieopisany chaos. Niektórzy znieruchomieli z przerażenia i utkwili spojrzenia w zwycięzcy, który poprzednio wykazał duchową, a teraz cielesną przewagę. Inni śpieszyli do Ravenowa, leżącego martwo na ziemi. Na szczęście znalazł się na miejscu lekarz wojskowy, który natychmiast zbadał nieprzytomnego podporucznika.
— Żadnej sobie kostki nie złamał i, zdaje się, nie odniósł również wewnętrznych uszkodzeń, — orzekł. — Szybko wróci do przytomności; zostanie tylko kilka sińców.
Ułożono Ravenowa na kanapie. Teraz zwrócono posępne, wrogie spojrzenia na Kurta, który stał tak obojętnie, jakgdyby nic go to wszystko nie obchodziło. Pułkownik uważał, że powinien okazać przewagę

133