Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie. A zatem powinieniem cię pożegnać z zimną życzliwością. Dozobaczenia!
Udał się wprost do majora v. Palm, radcy spraw honorowych, który przyrzekł natychmiast poczynić odpowiednie zarządzenia. Wreszcie poszedł do Kurta i zdał mu sprawę ze swoich wizyt. Kurt na wiadomość o tureckich szablach wzruszył tylko ramionami:
— Ten gentleman chce mnie usunąć. Nie zna pobłażliwości, niech więc się przekona, że ja będę bardziej wspaniałomyślny. Pułkownik jest tchórzem. Niepodobna, aby sąd honorowy wydał potępiający wyrok. Pułkownik zdecyduje się zapewne na pistolety i to na duży dystans. Jestem gotów go oszczędzić. Twierdza to kara wystarczająca. Kiedy mam się spodziewać rozstrzygnięcia?
— Przed wieczorem.
— Przyniesie mi pan wiadomość?
— Tak, jeszcze zanim pójdę na bal Wielkiego Księcia do Monbijou. Znowu wyrządzono panu złośliwą krzywdę. Miał pan prawo do zaproszenia, a jednak pominięto pana.
— Niech się pan z tego śmieje! — odpowiedział Kurt wesoło. — Obejdę się bez ich zaproszenia; mam prywatne zaproszenie od Wielkiego Księcia.
A! — zawołał Platen. — A więc przyjdzie pan?
— Tak. Muszę panu powiedzieć, że cieszę się względami Wielkiego Księcia. Dowiedział się, jak mnie przyjęto; wczoraj wieczorem oświadczył, że urządza bal jedynie w tym celu, aby mi dać publiczne zadośćuczynienie.
Platen wykonał gest najwyższego zdumienia.

153