sługi, które podczas swej krótkiej bytności w Berlinie położył dla ojczyzny. Jego Królewska Mość rozkazał równocześnie wręczyć wymienionemu panu podporucznikowi insygnja orderu i zastrzec sobie dalsze postępowanie.
Otworzył szkatułkę, podszedł do Ungera, bladego ze wzruszenia, i przypiął mu gwiazdę na piersi.
Panowała cisza głucha jak w kościele. Jakież to zasługi? W tym krótkim czasie? Musiały być ważne, gdyż Czerwony Orzeł posiadał cztery klasy. Ten podporucznik był formalnie obsypany szczęściem!
Dokoła młodzieńca skupiło się grono winszujących dostojników, na których czele był sam król, Bismarck i minister spraw wojskowych; poczem wszyscy trzej wraz z szambelanem opuścili zamek.
Odejście króla i dygnitarzy ożywiło młodzież. Wielogłosy rumor świadczył o zapale, z jakim omawiano wypadki. Wszyscy wyżsi oficerowie winszowali Kurtowi. Kiedy przez chwilę został sam, podeszła doń Różyczka.
— Drogi Kurcie, co za radosne oszołomienie! — rzekła. — Czy myślałeś o takim zaszczycie?
— Nigdy! Jestem jeszcze wciąż znieruchomiały ze zdumienia. Zdaje mi się, że śnię.
— Słuchaj Kurcie, usługa, o której wczoraj mówiłeś, musi być bardzo ważna, lecz nie chcę wystawiać na próbę twej dyskrecji. Winszuję ci z całego serca. Twoi wrogowie zostali strasznie skompromitowani. Ale, powiedz, co tam z pojedynkiem? Czy pułkownik przyjął twoje wyzwanie?
— Nie, jak mi oznajmił Platen. Odbył się sąd
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/168
Ta strona została uwierzytelniona.
162