Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

w tym celu wyminąć pokój Emilji. Dziewczyna usłyszała kroki i wyszła przed próg.
Ach! Już na nogach, moja piękna sennorita? — zapytał. — Czy nie spała pani dobrze?
— Spałam dobrze, ale rano wstałam, aby odbyć poranną przechadzkę.
— Dobrze pani czyni. Zastanów się sennorita przytem nad odpowiedzią, której oczekuję z niecierpliwością.
— Będzie oszałamiająca, sennor, — rzekła przyjaźnie.
— Czy będzie przychylna, sennorita?
— Poczekaj pan! Nie można zawczasu zbyt wiele powiedzieć.
Mówiąc to, uścisnęła lekko jego dłoń.
— O, sennorita, znam już odpowiedź!
Rzekłszy to, odszedł. Ledwo znikł za zakrętem korytarza, skręciła do jego pokoju. Klucz tkwił w drzwiach. Emilja weszła i zawiesiła wykradzione klucze na miejscu. Następnie wróciła do siebie.
Po kilku chwilach, niepostrzeżenie, z dużą paczką w ręku, wymknęła się do miasta, do handlarza koni.
— Pożycza pan koni? — zapytała.
— Tak, sennorita. Chce pani jechać na spacer?
— Nie. Muszę odbyć śpieszną podróż, a pragnę, aby cel jej został w ukryciu. Czy potrafi pan milczeć?
— Jestem przyzwyczajony do brania zapłaty i do milczenia.

15