— Zapłacę panu zgóry. Czy zna pan hacjendę del Erina?
— Tak. Podróż tam potrwa kilka dni. Czy ma pani towarzystwo?
— Nie. Jestem sama.
— W takim razie jest pani bardzo odważną damą. Czy mam się postarać o strażników?
— Dwóch ludzi wystarczy.
— Jak pani pragnie. Dam pani dwóch swoich vaquerów. To pewni ludzie. Za pół godziny będą gotowi.
— Świetnie! Niech wezmą ze sobą tę oto paczkę. Ja sama pójdę naprzód. Spotkają mnie pod miastem. Nikt nie powinien wiedzieć, w jaki sposób i w jakim kierunku opuściłam Santa Jaga.
Omówiła z kupcem cenę; zapłaciła sowicie, aby nie mógł narzekać, i odeszła spacerowym krokiem.
W oznaczonym czasie dogonili ją dwaj jeźdźcy, prowadzący konia z damskiem siodłem. Zatrzymali się przy niej, zeskoczyli na ziemię i pomogli dosiąść wierzchowca; poczem po meksykańsku puścili rumaki w cwał. — —
∗ ∗
∗ |