Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

W owym czasie, o pół dnia drogi bardziej na północ, mknął mały oddział, złożony z dziewięciu jeźdźców. To Sternau i jego towarzysze. Za nimi w przepisanej szacunkiem odległości jechali Mikstekowie, których zabrał ze sobą Bawole Czoło.
Oczy mężczyzn wpatrywały się w grunt. Długie milczenie przerwał Sternau, wskazując na trawę i mówiąc:
— Tu rumaki stratowały ziemię. Sądzę, żeśmy nie zeszli z tropu. Uciekinierzy odpoczywali tutaj.
Jeźdźcy zeskoczyli na ziemię, aby zbadać miejsce.
— Tak, — potwierdził Bawole Czoło — to oni. Ilość koni ta sama, a także rozmiary kopyt.
— Dokąd prowadzi droga?
— Do Santa Jaga.
Podjęto przerwaną jazdę, tym razem w szybszem tempie.
Było zapewne południe, kiedy ujrzano zdala trzy postacie na koniach, mknące naprzeciw. Zatrzymano się znowu.
— Troje jeźdźców — oznajmił Sternau. — Dama i dwóch mężczyzn. Aha, zobaczyli nas. Skręcają, aby nas wyminąć. Musimy im przeszkodzić.
— Jedźmy za nimi! — oświadczył Bawole Czoło.
Puszczono konie w cwał. Amazonka zrozumiała zapewne, że nie ujdzie pościgu, gdyż zawróciła zpowrotem. Kiedy zbliżono się do siebie o tyle, że można by-

17