Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

ło poznać się nawzajem, Bawole Czoło osadził rumaka na miejscu i zawołał:
Uff! Wszak to jest piękna squaw z Chihuahua.
— Z Chihuahua? O kim to mówi mój brat?
— Dama, która była u wodzów francuskich.
— Sennorita Emilja? Ach, mój Boże, to prawda, to ona! Co Emilja tu robi! Chyba sprowadza ją ważna sprawa.
Znowu popędzili rumaków. Po kilku chwilach zetknęli się z Emilją!
— Doktór Sternau! — zawołała zdumiona.
— Tak, to ja, sennorita, — odparł. — Ale niech mi pani powie, skąd się tu bierze. Sądziłem, że sennorita jest w drodze do Meksyku.
— Owszem, byłam. Aliści teraz dążę do hacjendy del Erina. Czy jest tam Juarez?
— Nie. Lecz wnet przybędzie.
— Wiozę nader ważne wiadomości. Czynię to osobiście, gdyż nie miałam dość pewnego wysłańca.
— Służymy pani chętnie takim człowiekiem — oświadczył Sternau, obrzucając spojrzeniem Miksteków. — Zejdźmy tylko z koni i wypocznijmy.
W parę chwil potem dodał:
— Wśród nas znajdzie się zaufany goniec. A może musi się pani ustnie porozumieć z Juarezem?
— Bynajmniej. Chodzi tylko o to, aby dokumenty, które mam przy sobie, dostały się do jego własnych rąk.
— Niech pani to poleci dwom naszym Mikste-

18