Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

niem. Zamierzam go trochę pomęczyć, a następnie wydać Francuzom.
— Wygodniej panu będzie wydać go nam.
— Co z tego będę miał?
— Zdaje się, że myśli pan o zapłacie. Posłuchaj, sennor, — ta zapłata łatwo może wyjść panu bokiem. Pytam się krótko i węzłowato: czy wyda nam pan ojca i córkę, czy nie. Daję sennorowi minutę do namysłu.
Hilario przybrał wyraz najwyższego strachu i odpowiedział:
— Mój Boże, jestem gotów! Pozwól mi tylko sennor zawołać mego bratanka. To on jest strażnikiem więźniów. On ma klucze.
— Gdzież on?
— Tu obok. Wystarczy zapukać.
— Zapukaj, sennor!
Starzec zastukał, i po chwili zjawił się Manfredo. Zaciekawionemi i przerażonemi oczami zmierzył przybyszów. Trzymał w ręku zapaloną latarkę.
— Sennores przybyli, aby zabrać naszych więźniów, — rzekł Hilario.
— Któż to?
— To cię nie obchodzi! Czy droga wolna?
— Sądzę, że nikt nas teraz nie spotka.
— Dobrze.
Hilario sięgnął po latarkę.
— Poco dwa swiatła? — zapytał Sternau.
— Jedno na jedenaście osób nie wystarczy w tych podziemiach. A może mam Cortejów przyprowadzić?

27