Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, pójdziemy z panem. Nie usiłuj zwiać! Jeden z was pójdzie przodem, a drugi za nami. Pierwszy będzie zakładnikiem. Jeśli się coś złego zdarzy, natychmiast roztrzaskamy mu kulą głowę.
Wyruszono w szyku, wskazanym przez Sternaua i zgodnym, niestety, z planami Hilaria. Doktór szedł na przodzie. Minął korytarz; po głębokich schodach zeszedł znowu do korytarza, a następnie do piwnicy. Wreszcie stanął przed mocnemi, obitemi blachą drzwiami i odsunął dwie zasuwy.
— Czy masz klucz? — zapytał bratanka.
— Tak — odparł Manfredo.
— Czy Cortejowie są za temi drzwiami? — zapytał Sternau.
— Nie, za następnemi, sennor.
Manfredo otworzył i odsunął się, aby przepuścić pozostałych. Hilario poszedł naprzód, a za nim przybysze. Nie zauważyli, że przeciwległe żelazne drzwi są niedomknięte. Zanim zdążyli powziąć podejrzenie, zanim spostrzegli niebezpieczeństwo, już doktór Hilario błyskawicznym susem skoczył naprzód i zatrzasnął za sobą drzwi. W tej samej chwili usłyszeli za plecami drugi odgłos. To Manfredo zamknął pierwsze drzwi. Przed nimi i za nimi wyjście odgradzały zamki i zasuwy; znaleźli się w ciemnościach potrzasku.
— Do piorunów! Jesteśmy uwięzieni! — zawołał Unger.
Uff! — krzyknął Apacz.
— W potrzasku! — wyrwało się Sternauowi.
Pozostali oniemieli ze zgrozy. Miksteka, nic nie mówiąc, strzelił do drzwi.

28