Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co czyni mój brat? Czemu strzela? — zapytał Sternau.
— Roztrzaskać zamek! — odparł Bawole Czoło.
— To się na nic nie zda. Zasuwy są niewzruszone.
— Ognia! Oświetlić!
Sternau wyjął z kieszeni zapałki. Przy ich świetle ujrzeli mgliste pasmo, wydobywające się z zamku. Jednocześnie poczuli silny, duszący zapach.
— Chcąc nas otruć, albo zadusić! — zawołał Sternau. — Wpuszczają jakiś zabójczy gaz!
— Wysadźmy drzwi! — poradził Piorunowy Grot.
Z całej siły naparli na żelazne drzwi. Ale napróżno.
Pode drzwiami stał doktór Hilario i nasłuchiwał. W lewej ręce trzymał latarkę, a w prawej pulweryzator, zawierający tajemniczy gaz. Na twarzy jego malowała się złośliwa, iście piekielna radość.
— Zwycięstwo! — rzekł. — Uwięzieni. Posłuchaj, jak napierają na drzwi. Teraz szturmują kolbami. Och, żelazo wytrzyma ich atak! Zasuwy nie puszczą. A za dwie minuty wszystko ucichnie.
Istotnie. Uderzenia słabły i wkrótce zupełnie zamarły. Zaległa grobowa cisza.
— Czy mam otworzyć? — zapytał sam siebie Hilario. — Trudno coś postanowić. Jeśli pójdę za wcześnie, będą jeszcze przytomni i potrafią mnie zgładzić; jeśli się spóźnię, zastanę trupy. A przecież pragnę pozbawić ich tylko chwilowo przytomności. Trzeba się odważyć.
Odsunął rygle i ostrożnie odemknął drzwi. Ude-

29