Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

po jednym człowieku. W drzwiach były wybite judasze.
— Czy to są te lochy? — zapytała Józefa. — Niech pan jeden pokaże!
Hilario otworzył drzwi i oświetlił celę.
Ach, dwa pierścienie żelazne! — spostrzegł Cortejo. — Do czego służą?
— Do trzymania więźnia.
— A to w jaki sposób?
— To misterne cacko, sennor, — rzekł Hilario. — Nie jesteście spętani — zajmijcie tu miejsce. Przekonacie się sami, że żaden z jeńców nie zdoła się wydostać.
— Dobrze! Spróbuję. Z radością przekonam się o tem.
— Tak, ojcze, ja też pragnę to stwierdzić! — odezwała się Józefa. — Czy zechce mi pan pokazać, sennor?
— Chętnie — odpowiedział sennor Hilario. — Tu, z prawej strony, jest podwójny loch, doskonale nadający się do takiej próby. Zaraz otworzę.
Hilario odsunął dwa rygle i otworzył drzwi. Weszli do lochu w kształcie dwumetrowego sześcianu. Jeden człowiek mógł tutaj nawet siedzieć. Podłoga była kamienna; ani słomy, ani maty, ani dzbana. Nawprost drzwi, w ścianie, starczały na wysokości szyi i bioder podwójne pierścienie żelazne.
— W tych pierścieniach zamyka się więźnia? — zapytała Józefa. — Przecież są otwarte, a nie widzę kłódek.
— Kłódki są niepotrzebne. Pierścienie mają se-

35