Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ratunek? — wykrztusił Cortejo. — Czego żądasz wzamian?
— O tem później pomówimy! Teraz chodzi tylko o polepszenie pańskiej sytuacji. Jestem gotów dać wam lepszą celę, a także wikt, o ile udzieli mi pan szczerych i prawdziwych informacyj o Henryku Landoli, sławetnym korsarzu.
Ach! Poco to?
— To moja rzecz! Przyrzekł pan myśliwemu Grandeprise, że wydasz mu Landolę?
— Tak.
— A więc sądzisz, że spotkasz tego człowieka? Jeśli dasz mi pewien punkt oparcia, gotów będę ulżyć pańskiej sytuacji.
— Czego wymagasz od Landoli?
— Mam z nim porachunki.
— Chce go pan uwięzić i dręczyć tak, jak nas?
— Tak; a nawet nieco bardziej, oczywiście, skoro go schwytam.
— To dla mnie byłaby prawdziwa satysfakcja! Ale, niestety, nie wiem, gdzie teraz przebywa.
— Ale możesz się dowiedzieć?
Cortejo ociągał się. Hilario dodał surowo:
— Dobrze, zachowaj to pan dla siebie, jeśli chcesz tutaj nędznie zmarnieć.
Zamierzał wyjść; Józefa zawołała:
— Na miłość Boską, powiedz ojcze! Nie chcę umrzeć — ja muszę żyć! O, ten ból w piersiach!
— Tak, wierzę pani, — roześmiał się Hilario. — Źle panią leczono. Mógłbym sennoritę wyleczyć i uzdrowić, ale sami tego nie chcecie.

40