Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

z niego v. Ravenow. Wówczas Golzen zaproponował pójść w zakład o śniadanie, że i Ravenow także dostanie kosza. Ravenow natychmiast przystał i — wygrał, gdyż od kilku dni pokazywał się w towarzystwie Rosjanki; nie ulegało wątpliwości, że cieszy się jej względami.
Dziś właśnie Golzen uiszczał się z zakładu, koledzy zaś dbali, aby do wydatku dołączyć kpinki.
— Tak, mój drogi Golzen, tobie idzie, jak i mnie! — mruczał długi, chudy kapitan w uniformie strzelców. — My obaj nie mamy szczęścia do Hymenu, a licho wie, z jakiego powodu.
Ba! — roześmiał się v. Golzen. — Jeżeli chodzi o ciebie, to nietrudno zrozumieć, czemu cię kobiety nie darzą względami. Ta, któraby cię poślubiła, musiałaby zbierać kości na przestrzeni trzech mil, co jest pracą dla anatoma, a nie dla kobiety. Co się mnie tyczy, to bynajmniej nic nie zadrasnęło mojej dumy. Wprawdzie przegrałem zakład, ale nie dlatego, że ja. dostałem kosza, lecz, że v. Ravenow go nie dostał. Jestem przekonany, że i on znajdzie swoją mistrzynię, która go zmusi do odwrotu.
— Ja? — zapytał Ravenow. — Co też sobie myślisz! Jestem gotów na wszelki zakład, że wszędzie odniosę zwycięstwo.
Oho! — rozległo się dokoła.
— Tak — powtórzył. — Każdy zakład o każdą dziewczynę. Na honor!
Uderzył ręką o miejsce, gdzie zwykle tkwiła rękojeść szabli, teraz odłożonej. Obejrzał się wyzywająco. Jego zarumienione policzki świadczyły, że nie

51