ła się z powozem, podporucznik przechylił się w stronę dam, robiąc zdziwiony wyraz twarzy. Ukłonił się tak, jakgdyby spotkał znajome, skinął na stangreta, aby się zatrzymał, i jednocześnie wyskoczył z dorożki, która potoczyła się dalej. Powóz zatrzymał się na chwilę.
— Dalej! — zawołał porucznik; otworzył drzwiczki i, rozpromieniony, opuścił się na siedzenie, udając, że nie spostrzega zdumionych, ba, nawet rozgniewanych twarzy dam. Wyciągnął obie ręce do dziewczęcia i zawołał z udanym zapałem:
— Paula, czy to możliwe? Co za spotkanie! Pani w Berlinie? Czemu mi pani nie napisała?
— Mój panie, jest pan w błędzie! — rzekła poważnie starsza dama.
Ravenow przybrał wyraz zdumienia, a zarazem powątpiewania, jakgdyby pytał siebie, czy damy z niego nie kpią.
— Ach, szanowna pani, proszę o wybaczenie! Jak mi się zdaje, nie miałem jeszcze przyjemności poznać pani, lecz Paula temu zaradzi. — I, zwracając się do młodej damy, dodał: — Proszę, łaskawa pani, zechce pani uprzejmie przedstawić mnie tej damie!
Głębokie, poważne oczy dziewczyny obejrzały go badawczo.
— Nie mogę tego uczynić, — rzekła melodyjnym głosem — gdyż nie znam pana. Kim pan jesteś?
Cofnął się z wyrazem zdziwienia i rzekł:
— Jakto, wypiera się pani, Paulo? Czem sobie
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.
55