Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

Ach!, sądzi pan, że dwie kobiety są zbyt słabe, aby się obronić? — Janie, zatrzymać się!
Stangret osadził konie. Powóz zatrzymał się obok policjanta. Atoli porucznik, zwrócony plecami, nie widział stróża porządku. Oparł się wygodnie o poduszki i postanowił grać va banque.
— Panie posterunkowy, proszę pana, zechce pan podejść! — zawołała Róża.
Porucznik szybko się odwrócił; ujrzawszy policjanta, zrozumiał zamiar panny i nie mógł powstrzymać się od rumieńca zakłopotania. Otworzył usta, aby jakiemś dowcipnem słówkiem przytępić ostrze niebezpieczeństwa, lecz Róża wyprzedziła go.
— Panie posterunkowy, — rzekła — ten człowiek wdarł się do naszego powozu i nie chce się usunąć. Pomóż nam pan!
Policjant ze zdumieniem spojrzał na oficera. Ten zrozumiał, że tylko najszybszy odwrót może go uchronić od nieprzyjemnych skutków. Wysiadł, mówiąc:
— Ta pani żartuje, ale postaram się, aby spoważniała.
I, rzucając groźne spojrzenie, odszedł.
— Jesteśmy wolne. Dziękuję panu!
Skinąwszy policjantowi, Róża kazała podjąć przerwaną jazdę.
Podporucznik był upokorzony, jak nigdy dotychczas. Zgrzytał zębami z wściekłości. Ten podlotek zapłaci mu za tę odprawę! Nadjeżdżał pusty powóz. Ravenow wsiadł i kazał jechać za powozem pań, który widniał jeszcze woddali. Za wszelką cenę musiał poznać ich adres.

60