Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pewien podporucznik v. Ravenow. Służy w huzarach gwardji, a więc jest towarzyszem Kurta. Alem odparła zwycięsko nikczemny atak. Prawda, babciu?
— O tak! — odpowiedziała pani Sternau. — Nie sądziłam, aby takie dziecko umiało się tak zachować.
— Jestem ogromnie ciekaw — rzekł don Manuel. — Opowiedzcie!
Zajęto miejsca i pani Sternau zdała sprawę z nieprzyjemnej przygody. Hrabia zachował spokój, ale Kurt był podniecony. Ledwo pani Sternau skończyła opowiadanie, skoczył i zawołał:
— Na Boga, to nikczemność! Ten człowiek odpowie mi ze szpadą w ręce!
— Ależ nie, drogi Kurcie, — rzekł, uspakajając, don Manuel. — Przecież nie możesz zaraz na wstępie odstręczać od siebie kolegów.
— Co się tyczy kolegów, to zostałem uprzedzony, iż wystąpią przeciwko mnie. W gwardji panuje zwyczaj ignorowania mieszczan-oficerów. Wyzywając tego Ravenowa, nie powiększę liczby nieprzyjaciół.
— O tem później pomówimy — rzekł hrabia. — Twoje słowa przypominają mi, że czas już się stawić u ministra wojny. Dobrego jest zdania o tobie; pozyskałeś jego względy dotychczasowemi postępkami, i możesz się spodziewać najlepszego przyjęcia. Pragnąłbym, aby wszystkie dzisiejsze wizyty wypadły nie gorzej.
Dzięki don Manuelowi sprawa Ravenowa chwilowo była zatuszowana. Kurt pożegnał się i poszedł składać wizyty przełożonym. Ślubował sobie w duchu, że nie pozwoli szarpać swego honoru, i że zwła-

73