kogo urodzenie stawia poza nawias towarzystwa szlacheckiego, niełatwo się tam może wepchnąć.
— Wepchnąć? Pan pułkownik użył niewłaściwego wyrażenia.
Komendant zatrząsnął się, mocniej nasadził monokl i zwrócił się do adjutanta:
— Mój drogi Brandenie, czy pan będzie w tych dniach w kasynie?
— Wątpię — odpowiedział chłodno, nie podnosząc oczu, adjutant.
— Słyszy pan, panie podporuczniku, — rzekł chłodniej jeszcze pułkownik do Kurta. — Będzie pan musiał w inny sposób szukać znajomości z panami oficerami.
Kurt skinął obojętnie i odrzekł:
— Widzę, że jestem zmuszony obrać jedyną drogę, która mi pozostaje, i — obieram ją. Czy mogę zapytać, kiedy mam się stawić do służby?
Adjutant podniósł się powoli i obejrzał Ungera z wrogiem zdumieniem. Twarz pułkownika zabarwiła się rumieńcem złości. Opanował się jednak i rzekł rozkazująco:
— Niech się pan jutro punktualnie o dziewiątej zamelduje przed frontem do służby! Teraz może pan odejść.
Kurt wyciągnął list ministra i z ukłonem pożegnalnym podał pułkownikowi.
— Według rozkazu, panie pułkowniku! Przedtem jednak wręczę panu ten list z polecenia jego ekscelencji pana ministra spraw wojskowych.
Odwrócił się i, dzwoniąc ostrogami, opuścił po-
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.
77