— Twoja przyjaciółka, która tak dawno nie dawała o sobie znaku życia? — zapytał don Manuel.
Roseta potwierdziła.
Hrabia podszedł do Amy, wyciągnął rękę i rzekł z radością:
— Witam panią z całego serca! Od ostatniego naszego spotkania zdarzyło się tyle ciężkich nieszczęść. Jakże byliśmy ucieszeni, kiedyśmy otrzymali pół roku temu z Londynu pierwszy list pani ojca. Jaka szkoda, że nie mógł wraz z panią przyjechać do Berlina. Sądzę, że teraz będzie pani naszym gościem na długo.
Amy Dryden skinęła wymownie głową:
— Z radością przyjęłam zaproszenie Rosety na czas pobytu mego ojca w Meksyku. Z początku zamierzałam mu towarzyszyć; ale po owych smutnych doświadczeniach nie chciał mnie narażać na niebezpieczeństwa w tym półdzikim kraju, nawiedzonym przez nieszczęsne wojny. Zanim opowiem panu dokładnie nasze przejścia, chcę wspomnieć, że przybyłam z początku do Reinswaldenu, tam zastałam Rosetę i wraz z nią wyjechałam do Berlina.
— Dobrze pani postąpiła, miss Amy. Pozwoli mi pani przedstawić mego młodego przyjaciela, podporucznika Kurta Ungera
— Unger? Znam to nazwisko. Tak nazywał się kapitan, którego brat był znakomitym myśliwym.
— Ów kapitan był moim ojcem — wtrącił Kurt.
— Ach, panie podporuczniku, mogę więc panu opowiedzieć o pańskim ojcu, — rzekła Angielka. — Niestety, znam tylko jego los do chwili, kiedy opuścił hacjendę del Erina.
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/89
Ta strona została uwierzytelniona.
83