Strona:PL Karol May - Klasztor Della Barbara.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nigdy ostrożność nie bywa nadmierna. Uważajcie, aby nie uszkodzono pieczęci i postarajcie się o dobrą kolację.
Gerard wszedł do pokoju. Pirnero zawołał swoich ludzi, poczem pośpieszył do kuchni, aby dać córce odpowiednie zlecenia.
— Gdzie Rezedilla? — zapytał starą służącą, która sama siedziała w kuchni.
— Nie wiem — odpowiedziała. — Słyszałam, jak szła po schodach na górę.
— Uciekła — rzekł. — Hm, nie biorę jej tego za złe. To jednak setny głupiec!
— Dlaczego? — zapytała stara, korzystając z tego, że pan w drodze wyjątku rozmawia ze służbą.
— Ponieważ się żeni — odparł.
Oh, Madonna, czy to naprawdę takie głupie? To nie głupota wziąć sennoritę Rezedillę za żonę. Po pierwsze jest miła, po drugie przystojna, po trzecie zamożna, po czwarte...
— Po pierwsze, po drugie, po trzecie i po czwarte powinnaś trzymać pysk! — przerwał gniewnie. — Nie chce się wcale żenić z Rezedillą!
— Nie? — zapytała stropiona służąca.
— Nie! Mylił się grubo, jeżeli przypuszczał, że mu dam Rezedillę za żonę. Choćby był od głowy do stóp ze złota, nie dostałby mej córki. Umyśliłem sobie kogoś innego na zięcia, jemu też ją oddam. Nie poto starannie ją wychowałem, aby wyszła zamąż za strzelca. Dostanie lepszego męża!
Pirnero wpadał w gniew coraz okrutniejszy. Fakt, że Czarny Gerard chce się ożenić z inną kobietą, a nie

130