Strona:PL Karol May - Klasztor Della Barbara.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

Wypocząwszy nieco, Kurt udał się do pałacu Rodrigandów, którego położenie dokładnie mu opisano.
Wartownik go zatrzymał. Kurt oświadczył, tak samo jak przedtem Cortejo, że ma interes do administratora. Zarządca był tym razem w kancelarji. Kurt wręczył w przedpokoju swój bilet wizytowy. Zarządca uchylił drzwi i poprosił, aby wszedł.
— Czem mogę służyć, monsieur? — zapytał urzędnik, tym razem bardzo uprzejmie.
— Proszę mi wybaczyć, przychodzę po informacje w sprawie osobistej. Czy nie odwiedził dziś pana pewien człowiek, który się podawał za agenta hrabiego Rodriganda?
— Owszem. Był u mnie przedpołudniem. O jakie szczegóły rozmowy panu chodzi?
— Chciał zapewne dowiedzieć się o administracji dóbr hrabiego?
— Nietylko o to mu chodziło, Chciał objąć zarząd majątku.
— Spodziewałem się tego. Podawał się za Antonia Veridante?
— Tak.
— Czy wiadome jest panu miejsce pobytu tego człowieka?
— Nie.
— Zależy mi bardzo, aby się o tem dowiedzieć. To wyjątkowo niebezpieczny i wyrafinowany ptaszek. Nie jest wykluczone, że wróci tu jeszcze. Gdyby się tak stało, proszę bardzo o przytrzymanie go i zawiadomienie posła pruskiego, pana von Magnusa.

13