Strona:PL Karol May - Klasztor Della Barbara.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

naga, związana, skneblowana; obok niej zawiniątko z rzeczami.
Stary trapper wyjął tymczasem lężącemu człowiekowi knebel, jednak na wszelki wypadek pozostawił więzy. Chciał się przedewszystkiem upewnić, kogo ma przed sobą.
Hej, przyjacielu, coście za jeden? — mruknął.
Mon Dieu! — jęknął zapytany. — Co za szczęście, że mogę znów oddychać.
— Cóż mnie obchodzi wasz oddech? Chcę wiedzieć, kim jesteście?
— Ach, jestem oficerem francuskim. Nazywam się kapitan Durand.
— Opowiadajcie to komu innemu! Oficer francuski nie dałby się tak łatwo napaść i związać.
— Dostałem nagły cios w głowę, to też straciłem przytomność.
— Tak. Oto skutki przytomności w głowie, zamiast w pięściach. Rozebrano was nawet. W jakimże to celu?
— Tego nie wiem. Zwolnijcie mnie, proszę, z więzów!
— Tylko powoli. Przedewszystkiem muszę się zorjentować w sytuacji. Tu leży jakieś ubranie.
— To moje.
Ach! Kapitan francuski nie nosi munduru?
— Ależ miałem mundur.
— A tu leżą wysokie ordynarne buty, płócienne spodnie, stara kurtka, wełniana chustka, stary pasek skórzany i kapelusz, który wśród ciemności wygląda jak niedźwiedź lub czarny koczur.

35