powinni się pokazywać otoczeniu, możnaby bowiem pomyśleć, że to nie rezultat choroby, a skutki sztucznych zabiegów. A objawy takie u dwóch ludzi naraz mogą zwiększać tylko podejrzenia. A Dios!
Grubas ruszył w dalszą drogę, mrucząc:
— Te łotry uszminkowały sobie twarze. Jadą do starego. Mam wrażenie, że łajdak knuje intrygi, o których nam nic nie wiadomo. Już my go od tego odzwyczaimy!
Obydwaj jeźdźcy nie ruszali się z miejsca, patrząc za nim.
— Ten człowiek domyślił się prawdy — rzekł Landola.
— Czy to istotnie takie widoczne? — zapytał Cortejo.
— O nie. Na waszej szmince jest kilka delikatnych, drobnych rys; tylko wprawne oko może je zauważyć.
— Z wami ta sama sprawa. Musimy się mieć na baczności.
— Przedewszystkiem trzeba się dostać do klasztoru!
Brama klasztorna była otwarta. Wjechawszy więc na dziedziniec, zapytali spotkanego służącego, gdzie jest doktór Hilario. Wpobliżu znalazł się przypadkowo bratanek Hilaria, Manfredo; ofiarował się zaprowadzić ich do stryja.
Starzec siedział w swym pokoju, zatopiony w rozmyślaniach nad planem, który mu polecono wykonać. Bratanek wprowadził obydwóch przybyszy i oddalił się.
Strona:PL Karol May - Klasztor Della Barbara.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.
73