Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

Winnetou czasie przybyć na schadzkę. Dosiadałem świetnego i teraz wypoczętego bieguna, a poza tem znałem, jeśli nie samą drogę, to kierunek, w jakim należało szukać Apacza. Muszę napomknąć, że zabrałem ze sobą jednego Nijorę na rączym koniu, aby, jeśli zajdzie potrzeba, wysłać go z poselstwem do wodza. — — —


∗             ∗


Dzień upłynął, zmierzch zapadł głęboki. Piękny to był wieczór; gwiazdy jaśniały na niebie, a ostra tarcza młodego miesiąca — początku pierwszej kwadry — chyliła się nad samym nieba widnokręgiem. Księżyc dobrotliwy, ze skromności unikając ludzkiego wzroku, jeszcze za dnia wzeszedł. Nie powiem, żebym lubiał mrok nocy, ale oto ze wschodu nadciągała chmura wielka, więc, ponieważ wiatr z owej strony dął silny, mogłem się spodziewać, iż coraz to bardziej rozszerzać się będzie i zaćmi światło gwiezdne.
Pędziliśmy, słowa nie mówiąc, poprzez rozległą równinę. Nijora skromnie się trzymał za mną, nie ważąc się jechać u mego boku. Raz tylko jeden zamieniliśmy ze sobą słów kilka. Jako Nijora, znał dokładnie