miejscowość, której ja znać nie mogłem, ponieważ dnia poprzedniego przybyliśmy do Cienistego Źródła nie od strony Głębokich wód, lecz Jasnej Skały. Dlatego zapytałem, skoro mi się zdało, że przybyliśmy na miejsce schadzki z Winnetou:
— Mój brat pozwoli mi znaleźć drogę. Czy jesteśmy na właściwej drodze do Cienistego Źródła?
— Old Shatterhand znajduje każdą drogę, nawet wówczas, kiedy jej nie zna, — odrzekł.
— Sądzę, że dzieli nas kwadrans drogi do źródła. Czy tak?
— Jest dokładnie tak, jak mój biały brat powiada.
Wobec tego pojechaliśmy nieco dalej; poczem zatrzymaliśmy się, ja zaś wystrzeliłem z niedźwiedziówki. Spodziewałem się wystrzału Winnetou. Ale zamiast niego rozległ się głos z niewielkiego oddalenia:
— Tu jestem! Poznałem odgłos broni mego przyjaciela Szarlieh.
Niebawem podjechał Winnetou. Podał mi rękę i rzekł:
— Tak dokładnie znalazłeś okolicę, że byłeś tuż przy mnie. Mogłem ci odpowiedzieć ustami, zamiast strzelbą.
— Czy oddawna już jesteś? — zapytałem.
— Nie. Mogłem szpiegować, dopiero kiedy się ściemniło.
— Ale zobaczyłeś ich wcześniej?
— Tak. Zbliżyłem się do nich tak blisko, na ile się ważyć mogłem.
Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.