trzej wojownicy to Winnetou, wódz Apaczów, Old Shatterhand i jeszcze jeden wielki biały, który trupem położył wielu czerwonych wojowników.
— Uff, uff, uff! — rozbrzmiało w kole i szeregi otaczających wojowników wtórowały temu okrzykowi radosnego zdumienia.
— Nasz biały brat — ciągnął dalej wódz — powtórzy moim czerwonym braciom to, co mnie był powiedział.
Temi słowy zagaił obrady. Przemawiał, stojąc, a teraz zapewne usiadł zpowrotem. Po kilku chwilach rozległ się głos Jonatana Meltona. Wygłosił drugą zaciekłą filipikę przeciwko nam. Opowiadał, że byliśmy u niego w pueblu, klęliśmy Mogollonów i wygrażali się, że pojedziemy do Nijorów i podjudzimy ich do napadu na Mogollonów. Ponieważ jest przyjacielem tego plemienia, przeto czemprędzej skoczył na konia, aby ich ostrzec. O jego lojalności mogą sądzić chociażby z tego, że przybył na spienionym i padającym ze znużenia rumaku. Teraz oto dowiedział się, że postanowiono wyruszyć na Nijorów, ale dopiero za cztery dni. Lecz przedtem Nijorowie prawdopodobnie na nich napadną. Trzeba raczej natychmiast zarządzić wymarsz, tem bardziej, że Dunkerowi udało się zbiec. Ten biały słyszał wszak, że gotuje się wyprawa, i należy przypuścić, że pośpieszy do Nijorów, aby ich ostrzec.
Przytoczył jeszcze inne powody i kłamliwe wymysły, a czynił to tak dowcipnie, że nie wątpiłem, iż uzyska poklask zgromadzenia. Istotnie, gdy skończył, rozległy się w szeregach czerwonych przychylne szepty
Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.