i pomruki. Zapanowała krótka cisza, poczem rzekł wódz:
— Mój biały brat dowiódł, iż jest przyjacielem naszego plemienia. Dziękujemy mu. Niech mi tylko odpowie na kilka jeszcze pytań. Czy Winnetou i Old Shatterhand byli jeszcze w pueblu białej squaw, kiedyś stamtąd wyjechał, i czy wiadomo ci, kiedy pueblo opuszczą?
— Nie.
— Czy wiedzą dokąd pojechałeś?
— Nie.
— A więc nie należy się spodziewać, że odrazu puścili się za tobą w pościg. Być może, są jeszcze w pueblu?
— Istotnie, tak być może.
— Udaremimy ich zamiary, wysyłając oddział wojowników, aby ich schwytać. Wówczas nie zdołają dotrzeć do Nijorów.
— A jeśli już tam są?
— W takim razie istotnie musielibyśmy wyruszyć jutro rano. Jeśli Nijorowie naprawdę targną się na nas, to nie chcąc nakładać drogi, muszą przebyć Tikh Nastla[1]. Tam możemy na nich czekać i wytracić co do nogi. Jeśli starzy wojownicy pozwolą, wyślę pięćdziesięciu mężów natychmiast na spotkanie Winnetou i Old Shatterhanda; pozostali wojownicy wyjadą jutro rano pod moim dowództwem do Tikh Nastla. Powiedziałem. Naradzimy się nad propozycją!
— Chodźcie, idziemy! — szepnąłem Dunkerowi.
- ↑ Mroczna Dolina.