— Mój brat Old Shatterhand ma słuszność. Co powie mój brat Emery?
— Natychmiast jechać! — oświadczył Englishman. — Pieniądze już mamy; teraz musimy bezwarunkowo schwytać kochanego Jonatana. Jeńcom nic złego się nie stanie. Jeśli zwyciężą Nijorowie, zmusimy Mogollonów do wydania jeńców, a jeśli walka przyjmie niepożądany obrót, to w każdym razie możemy się tutaj przekraść, aby dokonać tego, czego teraz zaniechamy.
Zapytaliśmy również Dunkera, raczej z uprzejmości, niż dla zasiągnięcia rady. Nie mogliśmy mu zawierzyć decydującego głosu. Zgodził się z nami, ale wyskoczył jak Filip z konopi:
— Musimy się strzec czerwonych, których wysłano w pościgu za mną.
— Czyż nie wrócili już do obozu? — zapytał Emery.
— Nie wiem na pewno, ale raczej powiedziałbym, że nie. Ścigali mnie, póki było jasno. U źródła, gdzieśmy się spotkali, zauważą, że natknąłem się na kilku jeźdźców, poczem wróciłem wraz z nimi do Białej Skały. Z taką wieścią przyjadą do obozu. Można sobie wyobrazić, jaki podniosą alarm.
— Nie przyjadą z taką wieścią — wtrąciłem. — Miarkuj pan to sobie, master Dunker. Od kwadransa wieje silny wiatr; z góry zaczyna kropić. Trzeba dodać, że już się ściemniało, kiedyśmy opuścili źródło. Prześladowcy pana nie byli tam jeszcze. Noc zapadła, za-
Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.