Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

pokrzepić ich na duchu, podałem jednemu po drugim dłoń i rzekłem:
— Moi bracia są mile przez nas widziani. Mogą się do nas przysiąść i powiedzieć, jakich wskazówek udzielił im ich mężny i mądry wódz.
Mój ton przyjazny i ta okoliczność, że Emery i Dunker również uściskali im dłonie, podziałały na nich kojąco. Puścili konie na paszę i ten, który poprzednio mówił z Winnetou, odezwał się:
— Nasze oczy ujrzały najmężniejszych myśliwych i wojowników, których sławą rozbrzmiewają góry i sawany. Nie powinniśmy obozować u ich boku — niech nam pozwolą usiąść opodal przy wodzie, aby oglądać oblicze i chłonąć mądrość ich słów.
— Moi bracia staną się wnet również znakomitymi mężami; mogą usiąść przy nas, inaczej będziemy sądzić, że uważają nas za wrogów.
Nie mogli się wymawiać. Usiedliśmy koło źródła, oni zaś w odległości, jaką zalecał szacunek. Winnetou powtórzył moje pytanie, dotyczące polecenia wodza. Nijora oświadczył:
— Szparka Strzała nie dał nam szczególnych poleceń. Mieliśmy jechać do Jasnej Skały, lub, jeśli Mogollonowie już ją opuścili, poszukać ich i zasięgnąć wyczerpujących wiadomości.
— Czy chcieliście jechać wszyscy razem? — zapytał.
— Chwilowo razem, a później mieliśmy wysłać pokolei gońca z wiadomościami, tak, że zanimby