wróci czem prędzej, aby oznajmić to Mogollonom. Przyznajesz mi słuszność, czy nie?
— Hm, nie mógłbym oponować. Dalej!...
— Jeśli moje przypuszczenia są słuszne, to spotkamy Meltona jeszcze zanim się połączy z Mogollonami. Skoro będziemy mieli przy sobie setkę Nijorów, łatwo sobie poradzimy z Meltonem i jego pięćdziesięciu wojownikami. W takim razie osiągnęliśmy podwójną korzyść: uszczuplimy zastępy Mogollonów o pięćdziesięciu wojowników i mamy Meltona w rękach.
— To brzmi bardzo pięknie, i być może nawet, że masz rację, jak się najczęściej zdarza. Ale wątpię czy będzie z tego jakaś korzyść. Jeśli schwytamy pięćdziesięciu wrogów, to osłabimy nietylko nieprzyjaciół, ale także i nas samych, ponieważ będziemy musieli wyznaczyć duży oddział specjalne do strzeżenia jeńców.
— Dobrze, przyznaję. A następnie?
— I co z tego będziemy mieli, że schwytamy Meltona o dzień wcześniej? Jeżeli mu nie przeszkodzimy, to pojedzie z Mogollonami do Łysiny Canonu i zostanie tam wraz z nimi okrążony. Tak będzie o wiele lepiej, niż o dzień wcześniej schwytać jego i pięćdziesięciu wojowników, ale przytem osłabić się i stracić wiele czasu.
— To, co mówisz, ma swoje podstawy i racje. Ale czy to indywiduum, skoro znajdzie swoją Judytę, istotnie pojedzie z Mogollonami — nie jest tak pewne, jak
Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.