— A co się stanie z tymi, którzy się poddadzą?
— Zdechną na palu męczeńskim.
— Ileżto strzałów potrzebowaliby moi bracia? Będziemy mieli do czynienia z przeszło trzema setkami Mogollonów. Czy Szparka Strzała dopuści się zagłady całego plemienia?
Dowódca spojrzał przed siebie mrocznie. Wolałby nie odpowiadać. Ale że to było obrazą, więc rzekł:
— Mogollonowie są naszymi wrogami. Czy zasłużyli na inny los? Żyliśmy z nimi w pokoju; odwiedzaliśmy ich, a oni nas. Naraz wykopali topór wojny, aczkolwiek aniśmy ich obrazili, ani nie wyrządzili nic złego.
— Jeśliby zdarzyło się to, co mój brat powiada, wówczas Łysinę Canonu należałoby nazwać Łysiną Mordu. Czy mój brat słyszał, aby Winnetou i Old Shatterhand byli zwolennikami rozlewu krwi?
— Każdy czerwony i biały, który słyszał o tych wielkich wojownikach, wie, że tak nie jest.
— To też pewnie wam powiedzieli, że nie użyczamy ręki i pomocy plemieniu, co zamierza obejść się okrutnie z jeńcami. — Co się tyczy rozprawy na Łysinie Canonu, to pomówię jeszcze w tej sprawie z twoim bratem, Szparką Strzałą. Z tobą natomiast muszę się porozumieć w kwestji najbliższego napadu. Pięćdziesięciu Mogollonów przybędzie do Głębokich Wód; towarzyszy im biały, biała squaw i kilku Yuma, którzy nie
Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.